wtorek, 3 lutego 2015

Gostyń 1945


W ostatni weekend, w skromnym składzie, pojawiliśmy się w Gostyniu. Razem kolegami z Adlera tworzyliśmy siedmioosobową grupę LW.
Mała liczebność naszego ugrupowania była atutem podczas sobotniej gry terenowej. W lesie łatwiej było nam się przemieszczać a stanowiliśmy ochrona prawego skrzydła niemieckiego zgrupowania. Marsz był ciekawą przygodą, choć były problemy komunikacyjne z całością sił. Po drodze dochodziło do kilkukrotnego kontaktu z przeciwnikiem. Złapaliśmy też trzech jeńców rosyjskich, w tym dwie sanitariuszki. Na sam koniec gry nasza małą grupka zaatakowała wiadukt kolejowy zajęty przez Rosjan i zdobyła go.
Po południu odbywała się inscenizacja. Tu większość odgrywała rolę wycofujących się żołnierzy rannych i rekonwalescentów. Chłopaków ewakuowano po decyzji lekarza a jeden z nas został sam na placu boju w tzw. "parszywej trzynastce", która broniła rynku.
Jednak długo żeśmy w trzynastu nie powalczyli ponieważ główne natarcie Rosjan zmiotło nas i ani MG42, ani Mkb42 oraz Mausery nie dały rady zatrzymać tej fali atakujących, która szybko zalała rynek. Większość obrońców przeżyła jednak dostała się do niewoli. Po czym pojawiała się pani oficer na białym koniu i wszystkich ich rozstrzelała w bocznej uliczce. Ci którzy przeżyli i załapano ich w okolicy zastali rozbrojeni, sformowano z nich kolumnę i poszli oglądać "białe niedźwiedzie".
Wydarzenia przedstawione podczas inscenizacji nawiązywały do tego co autentycznie się działo w 1945 roku.

Miał jechać na urlopu a trafił w samo centrum walk.

Zdjęcie z: http://www.gostyn24.pl/photos/29387/IMG_0057.JPG.jpg